Marzycielka


Zgniły owoc
      Wśród dźwięków szarpanych strun siedzi tam, za pianinem, ona. Dziewczyna zamknięta w swej szklanej skorupie, ściskająca zbyt brudny brudnopis i długopis w martwe owieczki. Gdzieś obok porozrzucane rysunki ze świata jej myśli i pluszowe miśki, wyznaczały granice świadomości. Pisała słowa na kartach pamiętnika, które rozpływały się po każdym zdaniu, bowiem dla świata niewarte jej cierpienia, ulatywały z wiatrem niosącym cichy szloch.
     Urodzona w roku 1992 maniaczka przerażających rzeczy. Uwielbiająca opowieści z pogranicza horroru i paranoi, gdzie nawet jasność może być zła. Zafascynowana żywymi trupami, które chyba bardziej ceni niż żywych ludzi. Człowiek przerażają ją nawet bardziej niż duchy, których ze zgrozą wyczekuje w ciemności. Dziwna w tym wszystkim, ale za to prawdziwa. Jak na swój wiek, wciąż nie biorąca rzeczywistości nade poważnie. Ma gdzieś związki i odpowiedzialność za inne życie, w końcu to ona jest najważniejsza w swym życiu, w swym małym świecie. Ma swoje marzenia i nierealność, w której żyje i nie chce opuszczać kątów własnych błogich wyobrażeń, gdyż będąc w świecie ludzi, rodzi się uczucie, że nie należy tam. Nieco zbyt sentymentalna i chyba nawet romantyczna, co gubi ją bardzo, bowiem depresja to zaczyna być jej drugie, jak nie pierwsze imię.
     Muzyka jest kolejną rzeczą budującą fundamenty jej niewidzialnego domu. Od rocku po metal, to lubi słuchać. Ciężkie, a zarazem liryczne brzmienia, wprawiają ją w stan porównywalny do ekstazy. A bilety na koncerty jej ulubionych zespołów, są jak pięćdziesiąt milionów w kieszeni. Niewiele potrzebuje, by czuć się szczęśliwą, ale i tak niewiele dostaje, by odczuć chociaż skrawek tej radości, dlatego pisze. W pisaniu odnajduje siebie, chociaż nie ma na to zbyt wiele czasu, być może zbyt wiele talentu, ale może znajdzie się ktoś kogo zafascynuje ta opowieść? Bo najważniejsze jest pisanie, ale pisanie dla kogoś, to jak złapanie Boga za nogi.

Zakazana opowieść
I nie miała ona nic już do powiedzenia
Im słowa bliżej gardła, tym bardziej kwasem spalane
Sama siebie skazała na milczenie wieczne
W poczuciu winy, że to wszystko przez nią
Jednak nie rozumiała zbytnio kra jej wymierzanych
Już karą było żyć życiem nie swoim


      Kolejny blog, kolejne opowiadanie. Tym razem jestem pewna i sama siebie dopilnuję, żeby dokończyć je ze zgodnością, co do najdrobniejszego wydarzenia, ułożonego już w głowie. Nie chcę się chwalić, czy robić z tej historii majstersztyku, bo tak nie będzie, jestem tego świadoma, świadoma swej nie idealności, chociaż staram się pisać, jak tylko najlepiej potrafię. Może będzie dobre i przykuwające uwagę, może będzie całkiem inne, tanie, marne i bez polotu, przekonacie się, czytając. Ta historia to moja wizja świata ponadludzkiego, świata niby lepszego, czy naprawdę taki jest?
      Chciałabym napisać coś więcej, ale mam dziwne wrażenie, że zdradzę część historii, a nie mogę tego zrobić, w końcu mijałoby się to z celem. A cel jest jeden – stworzyć coś w miarę oryginalnego, stworzyć historię, która zdoła przebić się na najpłytsze warstwy morza wielu opowieści. Albo jedynie na tyle zaciekawić czytelnika, by mimo niezbyt wielkiej świeżości motywów, mógł w stanie przymknąć na to oko i podróżować wraz z Brooklynne po krainach zakazanych z deszczykiem emocji, z chęcią czytania dalej. To się przecież najbardziej liczy.

Tak cicho łkała, tak skryta wewnątrz
Złocistego i w plamy sierściowego ciała
I w potwornym sercu krew jakby dudniła
Choć to niemożliwe, przecież jej serce
Sercem już ludzkim nie było


Od autora
       Mała adnotacja ode mnie odnoście stylu, jakim zapisywana jest historia. Jako autorka i właścicielka tego typu pisania, nie widzę w nim nic innego, co widzą czytelnicy. Uwagi odnośnie patetyczności tego stylu nie zdarzyły mi się po raz pierwszy, a więc muszę zgodzić z innymi, że jest po prostu specyficzny i przed tym uprzedzam. Piszę tutaj o tym, abyście od początku wiedzieli, z czym macie do czynienia i nie kręcili nosem, kiedy akurat ta forma pisania wam nie spasuje. Taki jest już mój styl i nic z tym nie zrobię, staram się tworzyć, jak najlepiej potrafię. Mam jednak nadzieję, że przebrniecie przez ten mętny potok słów i spróbujecie odkryć tajemnice tej historii. 

3 komentarze:

  1. Nie sądziłam, że spotkam się z takim opisem autorki. Zawsze czytam te fragmenty samooceny, żeby wiedzieć z kim mam do czynienia. Robię to zanim przeczytam wykreowaną historię.
    Moją uwagę przykuło ostatnie zdanie. Choć często zdarza się takowe porównanie to w Twoim opisie brzmiało lepiej niż gdziekolwiek indziej.
    Dlatego też, zafascynowana zagłębię się treść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Umieściłam tę zakładkę, bo każda książka ma opis swojego autora, więc i ja to zrobiła, chociaż temu blogu daleko do książki ;) Chociaż nigdy nie sądziłam, że ktoś tutaj zaglądnie, a jednak.
      Nie chciałam opisywać siebie od stóp do głów, od konkretów do konkretów. W końcu nie ja jestem tutaj kimś głównym. Właściwie mój opis miał być wyjaśnieniem dlaczego i po co piszę. Stąd to ostatnie zdanie.
      Nie ma nic piękniejszego, jak czytelnik.

      Usuń
  2. Ciekawie napisana zakłada o autorce. Podoba mi się tak bardzo jak reszta.

    OdpowiedzUsuń